Ten sernik zobaczyłam w Małej Cukierni
i jako, że serniki uwielbiam, od razu postanowiłam, że go przygotuję. I
przygotowałam, a co? Ser, banany, czekolada i wiśnie... ja dołożyłam
jeszcze czerwoną porzeczkę, wszystkie składniki świetnie się zgrywają i
bardzo do siebie pasują... Zresztą możecie spróbować sami...
Spód:
Krem serowy:
Wierzch sernika:
Moje uwagi:
1. Tortownicy nie smarowałam masłem, tylko wyłożyłam ją folią aluminiową.
2. Do przygotowania masy wiśniowej zwiększyłam ilość składników, tzn. użyłam 380 ml i 14 łyżek soku wiśniowego oraz 70 g mąki ziemniaczanej. Do gorącego budyniu dodałam 3 czubate łyżeczki żelatyny i mieszałam, aż żelatyna się rozpuści. Dopiero po tym dodałam wiśnie i czerwoną porzeczkę.
Żelatynę dodałam, bo nie chciałam, żeby masa wiśniowa się rozlewała. Masa w garnku stała u mnie całą noc, bo nie chciała tężeć i szczerze mówiąc, spisałam ją już na straty. Rano jednak okazało się, że delikatnie stężała, więc wyłożyłam ją na sernik. W lodówce "złapała" konsystencję, o jakiej marzyłam:)
Spód:
- 1 łyżeczka kakao;
- 100 g masła;
- 150 g mlecznej czekolady;
- 50 g płatków migdałowych;
- 80 g płatków kukurydzianych;
Krem serowy:
- 500 g śmietankowego sera (dałam ser biały zmielony);
- 500 g sera mascarpone;
- 110 g cukru pudru;
- 9 łyżeczek żelatyny;
- 1 cukier waniliowy;
- 3 dojrzałe banany (średniej wielkości);
- sok z połowy cytryny;
- 250 g śmietany kremówki (30%);
Wierzch sernika:
- 250 ml soku wiśniowego + 9 łyżek;
- 2 łyżki cukru;
- 40 g mąki ziemniaczanej;
- 500 g wiśni wydrylowanych;
- 200 g porzeczki czerwonej (u mnie);
Moje uwagi:
1. Tortownicy nie smarowałam masłem, tylko wyłożyłam ją folią aluminiową.
2. Do przygotowania masy wiśniowej zwiększyłam ilość składników, tzn. użyłam 380 ml i 14 łyżek soku wiśniowego oraz 70 g mąki ziemniaczanej. Do gorącego budyniu dodałam 3 czubate łyżeczki żelatyny i mieszałam, aż żelatyna się rozpuści. Dopiero po tym dodałam wiśnie i czerwoną porzeczkę.
Żelatynę dodałam, bo nie chciałam, żeby masa wiśniowa się rozlewała. Masa w garnku stała u mnie całą noc, bo nie chciała tężeć i szczerze mówiąc, spisałam ją już na straty. Rano jednak okazało się, że delikatnie stężała, więc wyłożyłam ją na sernik. W lodówce "złapała" konsystencję, o jakiej marzyłam:)
A ja bardzo chętnie spróbuję:)
OdpowiedzUsuńpiękny jest!!!:) musial smakować bosko;)
OdpowiedzUsuńMniam,jaki apetyczny i piękny serniczek:)
OdpowiedzUsuńŚlinka cieknie na sam widok :)
Pozdrawiam ciepło:*
Oj tak poproszę, najlepiej cały będzie na długi weekend :D
OdpowiedzUsuńIdealny letnią porą :) Lubię takie serniki na zimno :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!