czwartek, 21 czerwca 2012

Pyszności w Domaine La Francoise

To, jak tam jest pięknie i cicho to już Wam pisałam tutaj:) Tak, tak, tam jest cudowny klimat: czyste, świeże powietrze, dużo zieleni i fioletu od kwitnącej lawendy i żółtego mnóstwo od pięknych słoneczników... Od rana do wieczora słyszysz piękny śpiew ptaków. Teraz już wiem, jak cudownie można odpocząć z dala od gwaru turystów, huku w kurortach nadmorskich i tłumów na plaży.

Oprócz ciszy i spokoju jest tu jeszcze coś... możesz tutaj zjeść smaczne i lekkie posiłki. Miałam okazję tego wszystkiego spróbować i wierzcie mi, wszystko było przepyszne! Szkoda, że byłam tam tylko tydzień:( Ale co tam... już niedługo...:) Wierzę, że mój najulubieńszy i najsympatyczniejszy Pascal jeszcze nie raz coś smacznego dla mnie przygotuje:)
A więcej o tym magicznym miejscu poczytasz tutaj:  Domaine La Francoise...

Na początek przystawki:


Pyszny ser na kromeczce prawdziwie francuskiej bagietki polany lawendowym miodem, posypany ziołami prowansalskimi i odrobiną morskiej soli. Całość krótko zapieczona i ułożona na sałacie z zapieczonymi koktajlowymi pomidorkami polanymi delikatnie vinegretem:)

 
Kolejna pyszność- kawałki słodkiego soczystego melona z szynką i słodkim likierkiem.



Rarytas jak dla mnie- owoce morza:)


To, co uwielbiam najbardziej - łosoś pokropiony sokiem z cytryny, podany z sałatą zieloną i bagietką.


Szparagi... zielone, gotowane, ułożone na odrobinie zielonej sałaty, posypane jajkiem na twardo i podane z sosem majonezowym z awokado:)


I trochę konkretnego jedzonka:

Kurczak w marynacie z ziół prowansalskich, zapieczony i podany z czosnkiem... gotowanym na oliwie. Nie myślałam, że czosnek może być tak pyszny:)


Ziemniaczki gotowane na parze wymieszane z podduszonym fenkfułem i lekko zapieczone w piekarniku.


Pieczony dorsz z bekonem ułożony na sosie beszamelowym. Achhh... palce lizać:)


A teraz coś, na co zawsze czekałam z niecierpliwością... desery:)


Ciasto kawowe i malinowe z lekkim musem podane z kulką lodów kawowych na keksie bitej śmietany:)


Pyszny naleśnik przełożony ... cukrem brązowym i podsmażony na masełku, a jakby tego było mało to podany na pysznym sosie pomarańczowym. I wierzcie mi, wcale to nie było za słodkie, było świetne w smaku:)


Być we Francji i nie zjeść tego deseru to... czysta zbrodnia! Krem brulee - waniliowy z nutką pomarańczy:) A ta skorupka na wierzchu... mniam... pychotka:)


Soczysty i słodziutki ananas podany ze skarmelizowanym brązowym cukrem ułożony na malinowym sosie... obok gałka lodów waniliowych na kleksie bitej śmietany.


Malinki... piękne i mocno czerwone... podane z odrobiną gorącego sosu waniliowego:) Mniam mniam...:)


A do tego były różne pyszne sery, przepyszne wina, likier porzeczkowy i anyżowy i szampan z syropem fiołkowym... I wiele, wiele innych....



Kiedyś dodam więcej zdjęć tutaj, obiecuję Wam:)

3 komentarze:

  1. moje smaki, moje klimaty:) zazdroszczę, ja bym oszalała jakbym popróbowała tych pyszności:)

    OdpowiedzUsuń